Był pomysł, ale jednak nie
Mate Rimac, obecny szef Bugatti, ujawnił niedawno, że pierwotne plany zakładały, że następny model Bugatti będzie elektryczny, ale ostatecznie zdecydował się na silnik spalinowy. Choć będzie to hybryda, Rimacowi udało się przesunąć całkowitą elektryfikację marki o kilka lat. No, pewnie do nowej dekady.
W niedawnym wywiadzie dla brytyjskiego Autocar, Achim Anscheidt, dyrektor projektowy Bugatti, ujawnił, że głównym priorytetem jest teraz hybryda, która może podobno pojawić się już w 2027 r. „W tej chwili patrzymy na kolejny krok – hybrydy, wszystko inne jest zbyt odległe” – cytują go brytyjscy koledzy.
To jednak pewnie nieuniknione
W wywiadzie posunął się do sugestii, że patrzenie poza obecny model w kolejce byłoby nieodpowiedzialne wobec dotychczasowych klientów marki. O ile marka nie będzie rozwijać dwóch modeli jednocześnie, mało prawdopodobne wydaje się wprowadzenie czysto elektrycznego Bugatti przed końcem tej dekady, co Rimac zapowiadał jeszcze w zeszłym roku.
Następnie, gdy koledzy z Autocar zapytali wprost, czy samochód elektryczny został przesunięty na następną dekadę, zastępca dyrektora ds. projektowania Frank Heyl odpowiedział po prostu, że zespół skupia się na hybrydzie w tej dekadzie. Zdradził jednak również, że gdy elektryczne Bugatti się pojawi, zapierać będzie ludziom dech w piersiach.
Tymczasem ciekawie będzie zobaczyć, jak faktycznie rozwinie się gama Bugatti. W rzeczywistości Rimac w przeszłości sugerował, że marka może zmienić swoją strategię, która obecnie skupia się na jednym modelu supersamochodu, który stanowi podstawę gamy. W przyszłości jednak portfolio może być bogatsze i bardziej wyraziste, oferując hybrydowe i czysto elektryczne układy napędowe.