Connect with us

Wpisz wyszukiwaną frazę:

News

Dramatyczna sytuacja w Volkswagenie. 6000 protestujących i ogromne cięcia. Co dalej?

Koncern Volkswagen znajduje się obecnie w bardzo trudnej sytuacji, która z każdym dniem staje się coraz bardziej napięta. Niedawne próby uspokojenia nastrojów okazały się niewystarczające, a fundamentalne problemy firmy wychodzą na światło dzienne.

volkswagen produkcja samochody elektryczne
Fot. VW

Rozbieżności między zarządem a związkami zawodowymi są tak znaczące, że planowany na przełom miesiąca strajk wydaje się nieunikniony. Sytuacja pokazuje, jak głębokie są problemy jednego z największych europejskich producentów samochodów.

Elektryfikacja jako źródło problemów niemieckiego giganta

Volkswagen Group popełnił strategiczny błąd, angażując się w politycznie motywowaną transformację w kierunku samochodów elektrycznych w Europie. Ta decyzja była czysto ideologiczna, technicznie i ekonomicznie całkowicie nieuzasadniona, będąca kolejną próbą socjalistycznego sterowania gospodarką wbrew logice rynku.

Mimo niewielkich korekt, koncern nadal obstaje przy tej strategii, marnotrawiąc miliardy na niechciane, nonsensowne projekty, takie jak VW ID.3. Jednocześnie firma zaniedbuje swoje flagowe modele, takie jak Golf, celowo podnosząc ich ceny do nieakceptowalnego poziomu, by finansować straty na elektrycznych projektach.

Problemy w Chinach i nieefektywność wysoko opłacanych niemieckich pracowników to tylko pochodne tego fundamentalnego błędu strategicznego. Gdyby firma trzymała się tego, w czym jest najlepsza, zamiast ulegać politycznym naciskom, prawdopodobnie uniknęłaby obecnego kryzysu.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Używany Volkswagen Beetle – wady, zalety, opinie. Sprawdzone technologie, co nie zawsze jest plusem

Radykalne cięcia jako próba ratunku

Co najbardziej niepokojące, VW doskonale widzi główny problem swojego biznesu, ale nie próbuje go rozwiązać. Zamiast tego firma przyjmuje typowo niemieckie podejście „Wir schaffen das” („Damy radę”) i jedzie dalej, zajmując się tylko konsekwencjami i kolejnymi nieznośnymi objawami kryzysu.

W planach jest zamknięcie co najmniej trzech fabryk oraz zwolnienie dziesiątek tysięcy osób. Te drastyczne kroki są bezpośrednią konsekwencją spadających sprzedaży i nieefektywności niemieckiej produkcji, która stała się zbyt kosztowna w utrzymaniu.

Firma rozważa też redukcję wynagrodzeń nawet o 18 procent dla wszystkich pracowników. W obliczu tych wyzwań związkowcy, choć generalnie sprzeciwiają się planom zarządu, prezentują zaskakująco konstruktywne podejście.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Zapomniana legenda. Ten rodzinny gigant był niezwykle popularny w erze przed SUV-ami

Eskalacja konfliktu i protesty pracownicze

Niedawny protest zgromadził około 6000 pracowników przed siedzibą firmy. Demonstranci nieśli transparenty z hasłami „Walczmy o naszą przyszłość” oraz „Solidarność zwycięży”, jednak protest nie przyniósł przełomu w negocjacjach. Związek zawodowy IG Metall zapowiada rozpoczęcie strajków ostrzegawczych na początku grudnia. Początkowo będą to godzinne przestoje, które mogą przerodzić się w całodobowe strajki trwające nawet kilka dni.

Kryzysowa sytuacja odbija się również na wartości akcji koncernu. Osiągnęły one najniższy poziom od 13 lat, co świadczy o malejącym zaufaniu inwestorów do przyszłości firmy. Kolejne spotkanie negocjacyjne zaplanowano na 9 grudnia, jednak może być już za późno na zapobieżenie strajkom.

Rzecznik Volkswagena wyraził uznanie dla gotowości pracowników do ustępstw, jednak zaznaczył, że proponowane rozwiązania nie zapewniają „trwałej ulgi finansowej” dla firmy. Jest to jasny sygnał, że kierownictwo oczekuje znacznie głębszych cięć. Thorsten Gröger, główny negocjator ze strony związków zawodowych, potwierdził, że firma jest gotowa rozważyć propozycje związkowców. Jednakże VW nie chce w zamian złożyć obietnicy powstrzymania się od zamykania fabryk i masowych zwolnień. Jak sam stwierdził: „Różnica między naszymi stanowiskami pozostaje ogromna”.

Co istotne, związki zawodowe wykazują się elastycznością nie tylko w kwestii wynagrodzeń. Według doniesień Reutersa, są one skłonne zaakceptować również ograniczenie czasu pracy, a nawet nie protestują przeciwko temu, że akcjonariusze nie zrezygnują całkowicie z dywidend, godząc się jedynie na ich redukcję.