W ostatnim czasie marka skupia na sobie uwagę mediów głównie ze względu na planowaną transformację w kierunku produkcji wyłącznie samochodów elektrycznych. Kampania promująca tę zmianę przyjmuje przy tym coraz bardziej osobliwe formy. Sytuację komplikuje fakt, że firma w niektórych regionach całkowicie wstrzymała produkcję i sprzedaż nowych pojazdów, przekazując dealerom jednoznaczne instrukcje – do 2026 roku mają koncentrować się wyłącznie na sprzedaży samochodów używanych.
Obecne kierownictwo firmy musi odpierać niewygodne pytania, włącznie z absurdalnymi oskarżeniami o zażywanie substancji odurzających. Jednak problemy marki sięgają znacznie głębiej, a najnowsze wydarzenia związane z modelem I-Pace są tego dobitnym przykładem.
Elektryczny I-Pace – historia sprzedażowej porażki
Paradoksalnie, mimo że Jaguar zamierza produkować wyłącznie samochody elektryczne, obecnie nie sprzedaje już swojego pierwszego i jedynego elektrycznego modelu. W niektórych krajach w ofercie pozostał tylko jeden z dotychczasowych sześciu modeli marki, ale nie jest to właśnie I-Pace.
Przyczyny tej sytuacji są złożone, ale jednym z głównych powodów jest dramatycznie niska sprzedaż. W całej Europie w bieżącym roku sprzedano zaledwie 2897 egzemplarzy tego modelu, co według danych Dataforce stanowi wynik niewystarczający nawet na pokrycie kosztów druku katalogów reklamowych.
Jednak problemy ze sprzedażą to tylko wierzchołek góry lodowej. Znacznie poważniejsze okazały się kwestie techniczne, które ostatecznie doprowadziły do bezprecedensowej decyzji o wykupie pojazdów od klientów, szczególnie tych wyprodukowanych w starszych seriach.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Lotus też przyznaje się do błędu. Przy okazji zdradził kulisy wielkiej porażki
Poważne problemy techniczne i zagrożenie pożarowe
Jaguar od dłuższego czasu zmaga się z przypadkami samozapłonów modelu I-Pace. W sierpniu firma wydała zalecenie, aby właściciele tego modelu nie parkowali swoich pojazdów w pobliżu domów. To ostrzeżenie pojawiło się po trzech wcześniejszych akcjach serwisowych, które miały rozwiązać problem potencjalnych pożarów, ale okazały się nieskuteczne.
Gdy próbuje się uzyskać oficjalne stanowisko Jaguara w tej sprawie, część przedstawicieli firmy zaprzecza istnieniu problemu, nazywając doniesienia nieprawdziwymi. Jednak dokumenty przedłożone amerykańskiej NHTSA jednoznacznie potwierdzają, że producent zdecydował się na „ostateczne rozwiązanie w postaci wykupu pojazdów od dotkniętych problemem klientów”. W dokumentach tych szczegółowo opisano problem „przeciążenia termicznego”, które objawia się dymem lub ogniem wydobywającym się z dolnej części pojazdu, gdzie umieszczona jest bateria wysokonapięciowa.
Dotychczasowe aktualizacje oprogramowania diagnostycznego nie zapewniły odpowiedniego poziomu ochrony, szczególnie w przypadku modeli z rocznika 2019. W oficjalnych dokumentach firma przyznaje, że właściciele, którzy wcześniej zaktualizowali swoje pojazdy, mogą błędnie zakładać, że są chronieni przed ryzykiem przegrzania i pożaru. Tymczasem zagrożenie nadal istnieje i może prowadzić nie tylko do obrażeń pasażerów oraz osób znajdujących się w pobliżu pojazdu, ale także do znaczących szkód materialnych.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: TEST | Range Rover Autobiography 4.4 V8 530 KM – nie dla każdego. I nie mówimy tylko o cenie
Niepewna przyszłość brytyjskiej marki
Branża motoryzacyjna z zainteresowaniem obserwuje, jak Jaguar poradzi sobie z tym kryzysem w pozostałych częściach świata. Choć akcja wykupu oficjalnie dotyczy tylko rynku amerykańskiego i obejmuje 2760 pojazdów starszej daty produkcji, trudno wyobrazić sobie, aby producent mógł zignorować identyczne problemy techniczne w innych regionach.
Sytuacja jest tym bardziej paradoksalna, że producent zdecydował się całkowicie porzucić produkcję samochodów spalinowych na rzecz elektryków, mimo że jego jedyny elektryczny model przysporzył marce tak wielu problemów. W niektórych regionach firma całkowicie wstrzymała produkcję i sprzedaż nowych pojazdów, a dealerom zalecono, aby do 2026 roku koncentrowali się wyłącznie na obrocie samochodami używanymi.
Warto zauważyć, że problemy techniczne I-Pace’a nie są zwykłymi usterkami, które można łatwo naprawić. Firma przyznaje w dokumentacji, że nawet po trzech akcjach serwisowych i aktualizacjach oprogramowania, ryzyko „przeciążenia termicznego” nadal istnieje, co może prowadzić do pożaru, obrażeń osób i poważnych szkód materialnych. Ta sytuacja stawia pod znakiem zapytania przyszłą strategię elektryfikacji marki.